Zima pełną parą, mróz co prawda zelżał ale za oknem śnieg i nie wszystkie istoty żywe mają co jeść. Dlatego codziennie kupujemy z Kasią chleb, kroimy go na drobne kawałki i zawozimy łabędziom. Taki sposób na spędzenie ferii w mieście.
Dzisiejsze ptactwo, czekające na każdy okruszek chleba.
dwa ostatnie zdecydowanie najlepsze :):):):):):)
OdpowiedzUsuń/bzikua
hm, wiedziałam że jesteś szybka ... ale zdradź mi tajemnicę jak to robisz, że Twoje komentarze wyprzedzają moje posty?
UsuńDla mnie dwa pierwsze :-)
OdpowiedzUsuńa ja bym chyba nie umiała wybrać, które najlepsze... :-)
OdpowiedzUsuńEwa rozumiem, że zrobiłaś z nimi deal - zdjęcia za chlebek ;-)))
OdpowiedzUsuńAniu, przejrzałaś mnie :-)
UsuńZdjęcie 2 i 3 - wygląda to jak na bazarze, na dodatek pod klasztorem. A ten koleś z 3-go zdjęcia wyraźnie niezadowolony. Ostatnie też ładne - ląduje kpt. Wrona, tfu Łabędź.
OdpowiedzUsuń