To było moje ulubione krakowskie graffiti, niestety już go zamalowali. Nie wiem jakie miało mieć przesłanie, ale mi kojarzy się jedynie z czasem (a raczej jego brakiem), który w dzisiejszych czasach nas nie rozpieszcza. To tylko my, pomimo iż biegamy to jednak "stoimy" w miejscu - czas jest nieubłagany, on niestety goni.
Przypomina mi to codzienną gonitwę, gdy nie mamy czasu na nic, tracimy głowę dla spraw nieistotnych, koncentrujemy się na tych przyziemnych, a brakuje nam chwili, aby się zatrzymać, zastanowić gdzie jestem, co robię i dokąd zmierzam. Może nie warto rozdrabniać się na drobne? Ba! na pewno nie warto. I tak dzień po dniu w pośpiechu, galopem przemieszczamy się z punktu A do punktu B, zahaczając o cały alfabet, a zapominając o M czy R. Potem wracamy, próbujemy się odnaleźć, ale czasami jest już za późno żeby znaleźć wyjście.
Zatraceni w czasie, ludzie bez głowy, bez pomysłu na życie, ludzie bez wyjścia.
Rzeczywiście, piękne. Widać, że namalowane z rozmysłem. Twoja interpretacja mi się podoba, i o taką myśle, że chodziło. Z prawej zbliża się kolejny kandydat na błądzenie i poszukiwanie drogi, a z lewej, mamy juz tylko wspomnienie, po tym co odszedł. Ciekawe, czy udało mu się znaleźć wyjścia z labiryntu, czy błądził w nim do śmierci.
OdpowiedzUsuń