.

poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 1/6 - W drodze na lotnisko



Jadę. Perfekcyjnie spakowana. Tak jak moje linie lotnicze tego wymagają (2 sztuki bagażu głównego = 20kg + 15kg; bagaż podręczny = 10kg) + ja. Łącznie ze mną ok. 100 kg. Na spokojnie, 3 godziny wcześniej wyjeżdżam z domu ale wydostanie się z miasta, na odcinku ok. 3 km zajmuje mi 40 minut więc pruję co sił, bo tego nie wkalkulowałam w moją podróż. Jadę, muzyka na full i nagle STOP (dosłownie) stoję, Stoję, STOJĘ. Zaczynam się denerwować, na razie spokojnie, ale z minuty na minutę albo z metra na metr, bo w takim tempie się przemieszczam, denerwuję się coraz bardziej.


JA (dzwonię): sprawdź czy mój lot jest opóźniony?
ON: on time

Osz kurna, no to w dupie jestem, w dodatku czarnej, bo ciemno dookoła jak diabli. Wakacje poszły się... lot mam o 19:15, o 18:30 zamykają odprawę, jest 17:50 a ja stoję. Nawet nie wiem gdzie stoję poza tym, że w korku.
Ruszyło, most remontowali. Tak napisali, bo robotników ni hu hu. Jadę, a raczej zapierdzielam, ślisko, ciemno ale drę ile fabryka dała, najwyżej się zabiję. Teraz to nic już nie ryzykuję. Jak nie zdążę na samolot to też się zabiję tyle, że z rozpaczy a zawsze to lepiej dla rodziny jak zginę w wypadku, bo za samobójstwo odszkodowania im nie wypłacą. Ja to jednak dobra jestem, nawet w tak podbramkowej sytuacji myślę o innych.

18:00 jest znak i nazwa miejscowości (nic mi nie mówi).
JA (dzwonię): jestem tu i tu, znajdź miejscowość „A” na mapie i powiedz jak daleko jeszcze do lotniska?
ON: jakieś 25km
JA: uff, nie jest źle. Zdążę, muszę zdążyć!

18:20 z impetem wjeżdżam pod gate B, najpierw się odprawię a potem odstawię samochód na parking strzeżony.

Siedzą dwie panie na swoich stanowiskach. Zdążyłam, zdążyłam, huuuurrrrraaaaa zdążyłam!!!! Paszport, jeden bagaż, drugi bagaż...
PANI: ma pani 13,5kg nadbagażu, dopłata 850 PLN w jedna stronę
JA (z uśmiechem na twarzy): taaak, ale wczoraj dokupiłam drugi bagaż na 15kg
PANI (z równie czarującym uśmiechem): taaak zgadza się, dokupiła pani drugą sztukę bagażu, ale wciąż łączna waga dla 2 sztuk to 20kg
JA (już bez uśmiechu): no jak to? dzwoniłam na infolinię i tak mnie poinstruowano
Tu przypominam sobie, że poinformowano mnie trochę inaczej, ale według ich instrukcji wcale mi się to nie kalkulowało, więc na ten genialny pomysł wpadłam sama, ale nic się już nie odzywam.
PANI: za 7 minut zamykamy odprawę, proszę się przepakować albo zapłacić za nadbagaż

Rozkładam się z moim majdanem na środku lotniska, tuż przy check-in’ie. Otwieram czerwoną dużą walizkę i żółtą mniejszą, plecak ze sprzętem fotograficznym jest "out of scope”, bo to bagaż podręczny.
PANI (chyba do mnie, bo dookoła nie widzę nikogo): pozostało 5 minut

Szybka decyzja, co wyrzucić, co zostawić, co wyrzucić??? Myśli kotłują mi się w głowie: ubrania, buty, kosmetyki, książki, filmy, konserwa (chopped pork), statyw. Ok, zdecydowałam! Biorę: statyw, kalosze (czerwone w białe kropki), konserwa (zawsze ją mam ze sobą i jakikolwiek wyjazd bez TEJ konserwy nie wchodzi w grę), książka i filmy DVD obowiązkowo, bielizna na zmianę i czapka z kwiatkiem. Ubrania wybiorę później i założę na siebie na cebulkę albo jak kto woli na Shreka. Resztę zostawiam. Przepakowuję się...

PANI: proszę to zostawić, weźmiemy pani te bagaże, za 2 minuty zamykamy. Proszę dać te walizki
JA (pod nosem): Oszzzz, kur**, no nie, nie dopnie się teraz. Ja pierdu!
PANI: proszę wymyślić co zrobi pani z nadbagażem w drodze powrotnej, a teraz je weźmiemy

Chyba musiałam je rozczulić tym, jak z jednej walizki do drugiej przekładałam kalosze a do nich konserwę :-)

Dostałam boarding pass, teraz tylko muszę odstawić samochód na parking. Pozostało 40 minut do odlotu, próbuję wydostać się z parkingu lotniskowego na parking prywatny, gdzie mam zostawić samochód.
JA (do pana na bramce): jak mam wjechać w tą uliczkę (jednokierunkowa, zakaz wjazdu jak byk)?
PAN: pojedzie pani tu i tu, a potem tam i tam
JA: a krótsza droga, bo mi się bardzo spieszy
PAN (uśmiecha się żartując): to pod prąd

No to sru pod prąd, nie mam czasu! Samochód odstawiony, ja w samolocie. To, ile nerwów zjadłam przez ostatnią godzinę to i konserwą nie nadrobię.

.....ciąg dalszy nastąpi....

3 komentarze :

  1. Już czekam na kolejne odcinki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Joasia, Kinga trochę z opóźnieniem odpisuję na komentarze ale pozostaje mi mieć nadzieję, że pozostałe rozdziały Was nie zanudziły. Dziękuję za ciepłe słowa

    OdpowiedzUsuń