.

piątek, 30 stycznia 2015

Deszczowy Amsterdam



Jakiś czas temu, a właściwie w sierpniu zeszłego roku, korzystając z okazji, że 15 sierpnia przypadał na piątek, a ja byłam w podróży służbowej do czwartku, postanowiłam zostać dzień dłużej aby móc spokojnie pójść do restauracji czy też powłóczyć się tak bez celu... bez walizki, bez stresu, bez pośpiechu. Rzeczywiście zrobiłam to co zaplanowałam, ale muszę przyznać, że jeden dzień na Amsterdam to zdecydowanie za mało. Poza tym część turystyczna, czyli ta w okolicy dworca, Dam Square, Red Light District czy Flower Market zawsze są zatłoczone i trzeba przeciskać się przez tłum turystów. Może dlatego do tej pory nie poczułam atmosfery tego miasta, bo zawsze wystarcza mi czasu jedynie na okolice dworca głównego. Niemniej jednak będę musiała powtórzyć taki wypad i następnym razem wybiorę się do Rijksmuseum, którego do tej pory nie udało mi się jeszcze odwiedzić. Może w następnym tygodniu?

Pomimo, iż był to tylko jeden dzień to zdjęć zrobiłam sporo i rozłożę ten pobyt na kilka wpisów. Zacznę od ciszy przed burzą. Co jak co, ale w Holandii zawsze podziwiałam niebo, a raczej chmury, które są bardzo fotogeniczne.

2 komentarze :

  1. Jak Ty robisz takie cudne zdjęcia?:)) Retoryczne - pewnie nie da się tego streścić w komentarzu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, dziękuję. A recepta na zdjęcia jest chyba w każdym z nas. Ja biorę aparat i idę, czasem przykucnę, żeby zmienić perspektywę, innym razem wejdę na murek ... Tak po prostu widzę ten świat :-)

      Usuń