Dawno, dawno temu, już nawet najstarsi górale tego nie pamiętają - obudziłam się rano i już wiedziałam, że ostatnią rzeczą na jaką miałabym ochotę tego dnia - była praca. Wzięłam urlop na żądanie i pojechałam przed siebie. Taka sytuacja zdarzyła mi się pierwszy raz w życiu, ale za to już zawsze będę pamiętać ten dzień. Zawiozłam Kasię do przedszkola i pojechałam przed siebie. I tak jechałam i jechałam aż dojechałam do Zakopanego, a jak już byłam w Zakopanem to i na Kasprowy sobie wjechałam kolejką, pooddychałam świeżym powietrzem, zrobiłam kilka zdjęć i o 18:30 byłam z powrotem w domu. Marzę o powtórce.
Gdzieś po drodze zobaczyłam te oto krzyże.
coś czarno-białe te Twoje "pełne kolory życia" ;P
OdpowiedzUsuńza to oczywiście w przenośni rzecz biorąc to ten wpis jak najbardziej "życie w pełnym kolorze!"
ech raz w roku z defaultu powinien być przyznawany taki dzień !
/ja:P/