To takie trochę podsumowanie dotychczasowej pracy w tym projekcie. A ponieważ jak na razie dostarczał nam sporo zabawy, spokojnie możemy zaliczyć go do ULUBIONYCH - zarówno moich jak i Kasi. Pierwotnie na "ścianie" miało wisieć 13 zdjęć (łącznie z dzisiejszym), które miałam zrobić, zanieść do wywołania a następnie powiesić i ponownie sfotografować "to samo ujęcie". Niestety szybko zrezygnowałam z ponownego przygotowywania tej samej scenografii, po tym jak wielkim wyzwaniem okazało się przymocowanie zdjęć do tła - (s)padały jak muchy. Na zdjęciu nie mogło zabraknąć PO (dla bliskich i znajomych: Popek), najbardziej z najbardziej ulubionych "rzeczy" Kasi.
Moja mała baletnica, z nogami do nieba - po mamie oczywiście.
0 komentarze :
Prześlij komentarz